Przez lata kustoszem pamięci o aktorze był szef sceny na piętrze Romuald Grząślewicz, który zmarł w sierpniu tego roku. Po jego odejściu Dni Wilhelmiego są skromniejsze - mówi wiceprezes Fundacji Tespis Elżbieta Podolska.
Żeby pokazać, że mimo, iż pana Romualda nie ma z nami od dwóch miesięcy, my nie zapominamy, pamięć o Romanie Wilhelmim na pewno będziemy kultywować, będziemy się na pewno starać - obojętnie jaki będzie los Fundacji Tespis, będziemy wdrażać to wszystko, co wpajał nam pan Romuald - że należy cenić i kochać artystów.
Upamiętnienia Romana Wilhelmiego trwa od kilkunastu lat. Jednym z inicjatorów był właśnie śp. Romuald Grząślewicz. Chodziło m.in. o to, by przypomnieć, że słynny aktor nie tylko występował na scenie przy Masztalerskiej, ale też był rodowitym poznaniakiem.