Powód jest... estetyczny. Sytuacja można powiedzieć jest dosyć kuriozalna. Od zaprzysiężenia Andrzeja Jasiłka, czyli mówimy tu o końcówce listopada, ten przyjmuje interesantów nie w swoim gabinecie, a w budynku na zapleczu magistratu. Jego obecny „gabinet” to tak naprawdę jedno z pomieszczeń po byłym urzędzie milicji, a potem policji. W tej klitce widać wystające rury i kraty w oknie.
Burmistrz tłumaczy, że do swojego docelowego gabinetu w ratuszu się nie przeniesie, bo ten wygląda zbyt okazale. Wszystko przez ostatni remont, który zleciła odchodząca pani burmistrz. Nie wiadomo czy zrobiła to celowo, czy nieświadomie, ale wyremontowany gabinet nie przystoi włodarzowi. Bo odsłonięte belki i cegły, które znajdziemy w gabinecie, to już zbyt duży luksus – wyjaśnia Jasiłek.
Z sytuacji śmieje się właściwie cała gmina, ale rozwiązanie ma przyjść już niedługo. Gabinet Jasiłka będzie ponownie wyremontowany, tym razem luksus mają zastąpić białe ściany.