Jak pisze Wirtualna Polska, "przed konkursami w Zakopanem zorganizowano specjalną akcję. Kibice z całej Polski mogli przesyłać swoje flagi, które później rozmieszczono w okolicach Wielkiej Krokwi. Zdecydowano się na taki zabieg, by nieco ożywić trybuny, na których nie mogą pojawić się fani.
"W okolicach Wielkiej Krokwi można zobaczyć mnóstwo flag. Większość kibiców umieściła na nich nazwy miejscowości" - zauważył autor artykułu.
Jego szczególne oburzenie wywołała flaga z Pępowa. Nazwał ją "skandaliczną".
Radio Poznań dotarło do autora transparentu. Tomasz Ciążyński z Pępowa podkreśla, że jego praca to nie flaga narodowa.
Jestem wieloletnim zagorzałym kibicem skoczków narciarskich. Swoją niemoc bycia na skoczni po prostu wypisałem naszą wielkopolską gwarą, bardzo popieram tę akcję, żaden kraj nie wpadł na to, by barwy wywiesić na skoczni. Przepiekna akcja i wsparcie dla skoczków. To nie jest flaga, bo nie ma wymiarów 5 do 8. Ten pan, który napisał, że to jest skandal, przeczy sam sobie, niech najpierw zmierzy, to nie jest flaga.
Wirtualna Polska przypomina, że na polskiej fladze nie wolno umieszczać napisów i rysunków. Jest to dopuszczalne jedynie na barwach narodowych. Różnią się one od flagi państwowej tym, że nie mają określonych proporcji. Mogą być dowolnej długości i szerokości.
Trzeba jednak pamiętać, że szerokość obu pasów musi być równa. Natomiast flaga ma proporcje 5:8. Eksponowana publicznie musi być czysta, mieć czytelne barwy. Flaga nigdy nie może dotykać podłogi czy ziemi" - tak brzmią często nagłaśniane zasady.