Napisano na nim: "Tu mieszka matka z Raciborza, która (...) nie realizuje kontaktów ojca z córką. Córka nie widziała taty od 12 lutego. Kocham Cię Julka, twój tata."
Baner wykupił zrozpaczony mieszkaniec Raciborza. Po rozwodzie była żona wyprowadziła się do Poznania. Pan Przemysław przyjeżdża po dziecko co dwa tygodnie. Jak mówi, ma prawo do zabrania 3-letniej Julki do domu na 6 dni, ale matka nie chce się zgodzić nawet na to, żeby córka poszła z nim na krótki spacer.
Raz - nie otwiera, dwa - się na to nie godzi, a gdy dzwonisz na policję, to matka, że ja mam zostać na dole, bo sobie nie życzy mojej obecności. Nawet we wcześniejszych rozmowach przez domofon próbowałem i było tak: "nie chcesz mi dać na 6 dni dziecka, to daj mi chociaż na 10 minut. Chcę zobaczyć, przytulić. To mi odpowiedziała "wiesz jaka to jest trauma dla dziecka, zobaczyć ojca na 10 minut?" Bardzo tęsknię i chciałbym je zobaczyć w końcu i nie mogę nic zrobić, mam związane ręce.
Ojciec odbijając się od drzwi, dzwoni na policję. Służby jednak, pomimo wyroku sądowego, nie mogą zrobić nic poza spisaniem kobiety. Pan Przemysław złożył wniosek do sądu o ukaranie byłej żony za niewykonywanie wyroku, ale sprawa cały czas czeka na rozstrzygnięcie. Do tej historii będziemy wracać.