W oświadczeniu lustracyjnym z 2006 r. Jasiłek, jako radny, podał, że nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Jeżeli teraz zostanie uznany za kłamcę lustracyjnego, to straci stanowisko i przez 10 lat nie będzie mógł pełnić funkcji publicznych. Także w sądzie burmistrz Okonka oświadczył w sądzie, że nie podpisywał żadnych dokumentów i nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest "kontaktem operacyjnym".
Tymczasem jeden z nich - funkcjonariusz prowadzący sprawę, Andrzej D. - zeznał, że zarejestrował Jasiłka jak kontakt operacyjny i ten przekazywał mu potrzebne do pracy operacyjnej informacje. Według niego, lustrowany chętnie przekazywał mu ważne informacje, bo był "lewicowcem" i zwolennikiem tamtego systemu. W aktach sprawy jest też dokument napisany odręcznie przez lustrowanego, w którym opisał przypadki łamania prawa w zakładach, w których pracował.