W związku z antysemickim marszem z 11 listopada w Kaliszu zatrzymano 4 osoby. Wiadomo, że nikomu nie postawiono zarzutu nawoływania do morderstwa. Prokuratura zabezpieczyła cały materiał dowodowy z 4-godzinnej manifestacji.
Szefowa misji dyplomatycznej podczas otwarcia wystawy na kaliskiej starówce w mocnych słowach powiedziała:
"Nigdy nie pomyślałabym, że w dzisiejszej Polsce usłyszę okrzyki wzywające do mordowania Żydów".
"Wierzyłam, że te czarne rozdziały naszej wspólnej historii są już za nami" - dodawała.
Nagrania z marszu 11 listopada, do których można by się odnieść, zniknęły z sieci. Prokuratura zebrała materiał dowodowy, spisany jest nie tylko przebieg marszu, ale także wznoszone przez uczestników okrzyki. Akta sprawy są jednak w sądzie.
W związku z marszem zatrzymano czterech mężczyzn. Usłyszeli oni zarzuty publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych, znieważenia grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej i wyznaniowej, a także publicznego nawoływania do popełnienia przestępstw przeciwko osobom z powodu ich przynależności narodowej i wyznaniowej. Nie ma zarzutu publicznego nawoływania do zabójstwa. Nie wiadomo jednak czy ktoś z tłumu nie użył takich słów.