Aleksandra Duszyńska nie była w stanie spłacić tak dużych zobowiązań. Kilka dni temu do jej domu zapukał pan Jan z Krakowa. - Takie rzeczy zdarzają się chyba tylko w bajkach. 80-letni człowiek wsiadł w pociąg, przyjechał do Grąblewa i powiedział "Pani Olu - proszę się nie martwić, dług będzie spłacony, nie będzie pani miała żadnych problemów" - opowiada kobieta.
Kobieta dostała od mieszkańca Krakowa 30 tysięcy złotych. Bank obiecał, że pozostałą część długu, którą stanowią odsetki, umorzy. Teraz kobieta musi jeszcze zapłacić podatek od darowizny i na tym jej finansowe problemy się skończą.
Dzisiaj darczyńca z Krakowa przelał na konto Aleksandry Duszyńskiej kolejne pieniądze. Jak się dowiedzieliśmy - 10 tysięcy złotych ma pomóc w rehabilitacji jej niepełnosprawnej córki.