Sołtys wsi Michał Jóźwiak powiedział nam, że pierwszą reakcją mieszkańców nawet nie był strach, tylko zdziwienie, że takie coś jest w ogóle możliwe:
To jest pół kilometra od najbliższego budynku, więc trochę daleko do budynków, no ale zawsze są pola obok. Jest wiosna, więc rolnicy też mogli tam uprawiać jakieś pola, ale na szczęście nikogo akurat tam nie było w pobliżu, jak to się urwało. Ludzie nigdy nie widzieli, żeby takie coś się stało. Jednak wiatraki też nie są ogrodzone, każdy jakby chciał to rowerem też może podjechać pod nie, zobaczyć, więc trochę strach też jest. Tam jakiś mieszkaniec mówił, że jakieś dziwne odgłosy [ten wiatrak] przedtem dawał niby, ale tam jakieś serwisy co chwilę były przy tych wiatrakach
- mówi sołtys.
Michał Jóźwiak powiedział nam, że śmigło jest już uprzątnięte, a sprawy nie zgłaszano służbom ratunkowym. Według wiedzy sołtysa wiatrak stawiany na polu w Dobieszczyźnie nie był nowy. Oprócz tego uszkodzonego stoją tam jeszcze trzy takie konstrukcje, a w pobliskiej wsi – kilkanaście.