Ksiądz w nocy wyniósł część swoich rzeczy, jeszcze rano był w celi. Później poszedł do pobliskiej kawiarni. Kiedy ślusarz wezwany przez komornika otwierał drzwi celi, księdza Woźnickiego na miejscu nie było.
"To sprawa bardzo nietypowa i eksmisja nietypowa" - mówi rzecznik Izby Komorniczej w Poznaniu Marek Grzelak.
Ja nie pamiętam podobnych czynności w kraju. Eksmisja musi być dokonywana w asyście policji. My jesteśmy przyzwyczajeni do naszej pracy i też przygotowani na różne ewentualności. Wcześniej pandemia uniemożliwiała eksmisję. W tej sprawie najpierw był proces sądowy. W momencie, kiedy wierzyciel dysponował orzeczeniem sądowym, złożył wniosek do komornika. Natomiast dopiero wtedy, kiedy pandemia ustała, komornik mógł rozpocząć procedurę eksmisyjną
- wyjaśnia Marek Grzelak.
To pierwszy taki przypadek w naszym zakonie - mówi rzecznik prasowy Inspektorii Salezjanów ksiądz Jerzy Babiak.
Nie robimy niczego w sposób pochopny, nagły, nerwowy. Ja myślę, że trudno tu mówić o sukcesie czy porażce, bo na pewno nie jest dobrze traktować tę bardzo wyjątkową sytuację w tych kategoriach. Była to sytuacja trudna, bardzo kryzysowa dla nas wszystkich, szczególnie też dla zgromadzenia. Początkowe działania były bardzo wspierające, bardzo łagodne aż sytuacja stała się taką, jaką jest dzisiaj
- mówi ksiądz Jerzy Babiak.
Ksiądz nie został eksmitowany na bruk. Miasto przygotowało dla niego lokal tymczasowy - na razie na pół roku - mówi Jerzy Karasiewicz z ZKZL-u.
Otrzymał od nas ofertę najmu pomieszczenia tymczasowego na ulicy Kluczborskiej w Poznaniu, to jest Dębiec. Ma tam dostać mieszkanie 22 metry kwadratowe, wyposażone w węzeł sanitarny. Jest to mała kawalerka. Czynsz za to mieszkanie jest symboliczny. Wszystko zależy od jego woli. To jest pomieszczenie tymczasowe, umowa jest do marca przyszłego roku
- mówi Jerzy Karasiewicz.
Ksiądz w swojej celi w domu zakonnym odprawiał mszę trydencką. Miał kilkuosobowe grono zwolenników, którzy w tych nabożeństwach uczestniczyli. Dziś kilkoro z nich przyglądało się eksmisji i agresywnie reagowało zwłaszcza na wypowiedzi przedstawiciela Salezjanów. Kobieta podająca się za dziennikarkę cały czas przerywała wypowiedzi księdza Babiaka, zarzucając mu kłamstwo.
Teraz Watykan zdecyduje, co dalej z księdzem Woźnickim. Postępowanie w Rzymie już się toczy.