Na początku grudnia 2015 roku, kiedy śledczy wyjaśniali okoliczności zaginięcia Ewy Tylman, do policjantów zgłosiła się Karolina K. Twierdziła, że była świadkiem zdarzenia związanego z prowadzonym postępowaniem. Dwa razy zeznała, że na moście Rocha w Poznaniu widziała mężczyznę. Stał przy kobiecie, która leżała na chodniku i nie dawała oznak życia. Po chwili - jak zeznała Karolina K. - mężczyzna podniósł kobietę i przerzucił przez barierki mostu.
Śledczy ustalili, że takie zdarzenie nie miało miejsca, a kobieta została nakłoniona do złożenia fałszywych zeznań. Okazało się, że nim poszła na policję, kilka razy kontaktowała się z Radosławem B. - wtedy pracownikiem biura Krzysztofa Rutkowskiego, które rodzina Ewy Tylman wynajęła do znalezienia kobiety.
Według prokuratura Radosław B. działał z innymi nieustalonymi osobami. Miał nie tylko nakłonić kobietę do złożenia fałszywych zeznań, ale też sugerować, co ma powiedzieć policjantom.
W grudniu 2015 roku Radosław B. został aresztowany. Wyszedł z celi po ponad dwóch tygodniach. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do sądu. Kobieta przyznała się do winy, Radosław B. - nie. Obojgu grozi do 8 lat więzienia.