W Poznaniu działają dwa fotoradary straży miejskiej. Są rozstawiane
wymiennie w 39 punktach miasta. Głównie przy szkołach. - To są miejsca, które wskazała policja - gdzie dochodzi do wielu wypadków lub często przekraczana jest prędkość - mówi
wiceprezydent Poznania Tomasz Kayser.
Zdaniem urzędników
fotoradary w mieście są potrzebne nie ze względu na poprawę
bezpieczeństwa. Np. urządzenie wystawione na ulicy Zamenhofa w
ubiegłym roku rejestrowało miesięcznie ponad tysiąc wykroczeń. W tym
roku średnio ponad 200. Takie spadki są widoczne we wszystkich
miejscach, w których strażnicy wystawiają fotoradary. - Dwa fotoradary dają konkretne efektu. Nastąpiło radykalne zmniejszenie szaleństw kierowców - komentuje
wiceprezydent Kayser.
Na 2015 rok zaplanowano już zakup trzeciego
miejskiego fotoradaru. Docelowo ma on zastąpić najstarsze działające
dziś urządzenie. Dopóki tak się nie stanie, w Poznaniu działać będą
wszystkie.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że poznańskie fotoradary robią zdjęcie, kiedy kierowcy przekroczą dozwoloną prędkość o ponad 20 kilometrów na godzinę. Rekordzistą sprzed kilku lat pozostaje kierowca z ulicy Szelągowskiej, który na ograniczeniu do 50 na godzinę jechał 190.