Sezon na karpie w pełni. Jak wybrać odpowiedniego na Wigilię?

„Komunizm po polsku” z podtytułem „Historia komunizacji Polski widziana z Kremla” to chyba najpełniejsza z dotychczasowych książek na polskim rynku wydawniczym, mówiących o podboju Polski przez komunistów w latach 1944-1948. Podstawowym walorem tej książki jest to, że pisana jest przez rosyjskiego badacza, Mikołaja Iwanowa, profesora Uniwersytetu Opolskiego, autora wielu książek o relacjach Polaków z komunizmem. Wykładał on na wielu prestiżowych europejskich uniwersytetach. Iwanow to także były radziecki dysydent, w latach 1981-1989 aktywnie działający w podziemnej Solidarności. Zatem nie jest to badacz, który miałby cień sympatii do komunizmu, co jest ważne w kontekście oświadczenia Putina, że upadek Związku Radzieckiego był jedną z największych tragedii XX wieku. Zdanie to powiela niestety większość Rosjan.
A komunistyczny totalitaryzm był nieszczęściem, który dotknął w pierwszym rzędzie Rosję. Rewolucja komunistyczna była z założenia dziełem ponadnarodowym, internacjonalistycznym. Stalin i jego otoczenie, nie zdominowane przez Rosjan, swą „polską politykę” opierali na doświadczeniach zaprowadzania totalitaryzmu we własnym kraju, w ZSRR, i na analizie wewnętrznej sytuacji na terenie Polski. Ta strategia okazała się na wyraz skuteczna. Komuniści nie potrzebowali poparcia większości narodu. Mimo obcości i wrogości większości Polaków do komunizmu, wystarczyła jak się okazało, ślepo oddana komunizmowi zwerbowana w Moskwie grupa zdrajców, która za pomocą wyrafinowanej demagogii społecznej i terroru zniewoliła większość.
Komuniści polscy usiłowali przedstawiać siebie jako mniejsze zło, co oznaczało, że zasadą legitymizującą ich władzę był niepisany pakt między nimi a narodem: tolerujcie nas, bo przyjadą gorsi od nas Sowieci. Jeszcze Jaruzelski wprowadzając Stan Wojenny 13 grudnia używał tej argumentacji, choć od dawna wiadomo, że Rosjanie nie mieli zamiaru wówczas interweniować i zgodzili by się w ówczesnej sytuacji na finlandyzację Polski. Była to sytuacja korumpująca kolejne generacje Polaków, sowietyzująca ich w wyrafinowany sposób, co oznaczało, że można było jednocześnie uważać Piłsudskiego i Jaruzelskiego za bohaterów narodowych i nie widzieć w tym sprzeczności. Józef Mackiewicz miał rację kiedy stwierdził, że Niemcy zabrali Polakom niepodległość a Sowieci duszę.
Ale aby ton tego omówienia nie był dobijający nasz udręczony naród, przywołam piękną książkę amerykańskiego historyka Roberta O. Paxtona pt „Francja Vichy”. Kolaboracja dużej części Francuzów z Niemcami była także faktem historycznym, a zachowania wielu z nich obrzydliwe, zwłaszcza gdy usiłowali się Niemcom przypodobać lub gdy wzajemnie na siebie donosili, co w obozie polskich komunistów było normą. Można to skwitować stwierdzeniem, że w każdej rodzinie są czarne owce.
Książka jest ważna w powodu ciągle obecnej w polskiej przestrzeni publicznej gloryfikacji PRL, jako państwa, które wprowadziło „sprawiedliwość społeczną”. Byli, dzisiaj emerytowani esbecy chodzą na marsze KOD-u, walcząc o wolność, choć przez lata byli funkcjonariuszami systemu, w którym terror był podstawowym instrumentem panowania. To jest widoczne schizofreniczne „dziedzictwo” tego systemu. Jeszcze kilka lat temu słyszałem z ust pewnego znanego poznańskiego profesora filozofii stwierdzenie, że gen. Jaruzelski był wielkim polskim patriotą porównywalnym z Józefem Piłsudskim. Używał bardzo wyrafinowanych figur logicznych dla uzasadnienia tego idiotyzmu. Lektura książki Iwanowa nie pozostawia złudzeń, kim byli ludzie pokroju gen. Jaruzelskiego.
Nikołaj Iwanow: Komunizm po polsku. Historia komunizacji Polski widziana z Kremla”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017