NA ANTENIE:
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Karetka na autostradzie. Po pół godzinie...

Publikacja: 05.12.2016 g.15:39  Aktualizacja: 06.12.2016 g.13:04
Poznań
Dlaczego aż pół godziny czekali na karetkę ludzie ranni w wypadku na autostradzie A2?
autostrada a2 - Radio Poznań
/ Fot. (Radio Poznań)

Wracamy do zdarzenia z nocy z piątku na sobotę. Samochód jadący w kierunku Poznania wypadł z trasy i uderzył w betonową studnię. Ciężko ranne zostało małżeństwo i ich 8-letni syn. Malutka córeczka nie odniosła obrażeń. Jedna karetka z Nowego Tomyśla przyjechała szybko, ale na pozostałe trzeba było czekać około pół godziny.

Jak tłumaczy rzecznik Wielkopolskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu Robert Judek, nie ma podstacji, która obsługiwałaby tylko autostradę. Gdy dochodzi do wypadku, na miejsce jadą te karateki, które mają najbliższej. - Karetki były zadysponowane z Nowego Tomyśla, Opalenicy i Buku - mówi rzecznik. W tym przypadku najszybciej dojechał ambulans z Nowego Tomyśla, kolejny z Buku jechał ponad 20 minut.

- W tym konkretnym przypadku miał do przejechania około 30-u kilometrów, więc czas dotarcia był adekwatny do liczby kilometrów, które musiał pokonać. Na miejscu wypadku był zespół ratownictwa medycznego, który koordynował akcję i który zabezpieczył poszkodowanych. Była tylko kwestia dotarcia innych zespołów, które przejmowały zabezpieczonych ludzi i rozwoziły ich do szpitali - tłumaczy rzecznik pogotowia.

Karetka z Opalenicy jechała około pół godziny. System ratownictwa medycznego w regionie podlega wojewodzie. Jak powiedział nam jego rzecznik Tomasz Stube, wszystkie karetki zmieściły się w wymaganym czasie dojazdu, jaki obowiązuje poza obszarem zabudowanym.

Magda Konieczna/szym

https://radiopoznan.fm/n/f4XqLe