Spachacza żegnało kilkadziesiąt osób. Jak nam tłumaczyła Renata Kasprzyk, pielęgniarka oddziałowa, tych osób byłoby jeszcze więcej, ale część załogi musiała zostać przy pacjentach, by zapewnić im opiekę i bezpieczeństwo.
Odwołany dyrektor usłyszał ciepłe słowa.
Byłeś na każde zawołanie, dwadzieścia cztery godziny na dobę
- powiedział jeden z przemawiających.
Personel szpitala swemu szefowi zaśpiewał m.in. "Sto lat" i włączył dla niego syreny karetek. O jeden z pojazdów ratownicy oparli transparent "Murem za Spachaczem".
Rafał Spachacz uważa, że odwołując go nagle, zarząd powiatu złamał prawo.
Jestem tutaj powołany do czasu wyłonienia dyrektora w drodze konkursu. To się nie stało, w związku z czym moje zobowiązanie jest nadal aktualne, a przerwanie go w sposób nieprawny mnie szczerze oburza
- powiedział nam R. Spachacz.
Były dyrektor liczy na - jak mówi - autorefleksję władz powiatu, ale starosta słupecki Jacek Bartkowiak nie zostawia złudzeń.
Uchwała zarządu powiatu nie jest odwoływalna. Zapadła zgodnie z prawem. Nie mamy czasu czekać, aż zostanie wyłoniony nowy dyrektor w trakcie postępowania konkursowego
- tłumaczy nam starosta słupecki.
Chodzi o to, że powiat chce jak najprędzej oddać do użytku nową część szpitala, a ta sprawa poróżniła obie strony. O nadzorcze sprawdzenie decyzji władz powiatu Rafał Spachacz poprosił wojewodę. Nie wyklucza ponadto pójścia do sądu.