Pilski szpital ogranicza tzw. nadwykonania, bo NFZ albo nie płaci, albo płaci z opóźnieniem i nie w pełnym wymiarze. - Nie stać nas na kredytowanie NFZ - tłumaczy dyrektor pilskiego szpitala, Teresa Koźmińska. Mimo wyczerpania limitów wynikających z kontaktu na niektórych oddziałach nie wstrzymano całkowicie przyjęć. - Ordynatorzy decydują, którzy pacjenci muszą być przyjęci. Mniej przyjmuje laryngologia i trochę mniej - ortopedia - wyjaśnia Koźmińska.
Za nadwykonania sprzed dwóch lat NFZ zapłacił tylko 30 procent ich wartości, a o tych z 2011 chce rozmawiać dopiero w lutym przyszłego roku. - Starty tegoroczne sięgają 7 milionów - wylicza dyrektor Teresa Koźmińska.