Większą część ofiar udało się zidentyfikować i wówczas okazało się, że ich listę otwiera domniemany współpracownik gestapo. Wiadomo o tym ze wspomnień jednego z koninian.
Na pamiątkowej tablicy powinno się zaznaczyć, że wśród ofiar znajduje się współpracownik okupanta - przekonuje radny Tomasz Andrzej Nowak, badacz historii miasta.
Ta osoba nie zginęła w akcji likwidacji elit, a po drugie nie została rozstrzelana jako członek ruchu oporu, bo kilka osób zastrzelono tutaj już po '39 roku. Więc dyplomatycznym wyjściem byłoby przedstawić tę osobę, jako osobę przypadkową. Jest też - oczywiście ofiarą mordu, jest Polakiem zamordowanym przez Niemców, no ale jakiś zarzut na tej osobie ciąży
- mówi Andrzej Nowak.
Wzmianka o domniemanej współpracy z Niemcami pochodzi z jednego tylko źródła - a wspomnienia te nie mają ani potwierdzenia w dokumentach, ani w innych świadectwach, dlatego IPN zdecydował się zaliczyć tę osobę do ofiar niemieckiego terroru - mówi Rafał Reczek dyr. IPN oddział w Poznaniu.
Trudno jednoznacznie zweryfikować te dane - nie dotarliśmy na ten moment do większej liczby takich głosów. Prace będą trwały i jeśli któraś z tych postaci mogła mieć epizod współpracy z okupantem i to się potwierdzi, wtedy ten pylon łatwiejszy jest do wymiany i my to zrobimy. W tym przypadku - badamy dalej, ale człowiek poniósł śmierć
- mówi Rafał Reczek.
Według ustaleń IPN - z miejsca egzekucji wydobyto szczątki 56 osób - 53 z nich zidentyfikowano. Niewykluczone jednak - że ofiary tam pochowane, poniosły śmierć w różnym czasie i różnych okolicznościach - mówią lokalni badacze dziejów miasta.