Drobne uszczypliwości i złośliwości w szamotulskiej radzie to rzecz normalna. Bywa jednak, że dochodzi do ostrzejszej szermierki słownej. Ostatni pojedynek wywołała uchwała na temat ekwiwalentu za akcje ratowniczo-gaśnicze. Zdaniem opozycji zbyt niskiego, co sprowokowało do rozważań - w dużym skrócie - na temat wynagrodzenia burmistrza.
- Pani pensja, plus pani dieta, to jest moje wynagrodzenie. To jest po prostu poziom piaskownicy.
- Panie burmistrzu, ja bardzo proszę przestać mnie obrażać i przestać mnie mierzyć własną miarką. Musi sobie pan ze mną poradzić, panie burmistrzu.
- Wybory się zakończyły, jestem burmistrzem, to pani ma problem z zaakceptowaniem tego faktu, co musimy wszyscy publicznie odczuwać
- mówili.
Radnych i burmistrza cierpliwie próbuje godzić, obecna na wielu sesjach rodowita szamotulanka, pani Elżbieta Bratkowska.
W prawdzie i prawdziwej wolności trzeba szukać drogi i tego państwu życzę
- mówi Elżbieta Bartkowska.
Mimo nienajlepszej atmosfery radni, a także przewodnicząca rady Justyna Szaniawska-Budaj złożyli sobie życzenia.
Ja również Państwu życzę, aby miłość, spokój i szczęście towarzyszyła państwu oraz państwa bliskim.