Kobieta jest oskarżona przede wszystkim o szczególnie okrutne znęcanie się nad 10 dzieci ukraińskich. Ustaliliśmy, że to znęcanie było i psychiczne i fizyczne, że to była przemoc polegająca na biciu, kopaniu. Przemoc psychiczna - z kolei na zastraszaniu, na poniżaniu. Dzieciom był ograniczony dostęp do toalety, ograniczono również spożywanie pokarmów, picia. U niektórych z nich nastąpiło skrajne niedożywienie
- mówi rzecznik prokuratury Łukasz Wawrzyniak.
Kobieta najpierw na Ukrainie, a potem w Polsce prowadziła rodzinny dom dziecka. Zarzuty dotyczą okresu od marca 2020 roku do kwietnia 2022. Kobieta w śledztwie przyznała się do znęcania się nad dzieci, ale nie do stosowania wymyślnego systemu kar.
Zaprzeczyła też, że wykorzystywała je seksualnie i że przekazywała innym osobom. "Nie udało się ustalić, kim były te osoby - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak.
Mimo wyczerpania naprawdę długotrwałych czynności procesowych, nie udało się ustalić personaliów tych osób i materiał w tym zakresie został wyłączony do odrębnego postępowania, do odrębnej sprawy. Śledztwo umorzono, jednak w sytuacji, gdy pojawią się istotne okoliczności, dotyczące tej sprawy czy też osób, które wykorzystywały te dzieci, to sprawa zostanie podjęta, a osoby, które popełniły te przestępstwa, na pewno zostaną pociągnięte do odpowiedzialności karnej
- mówi prokurator.
Kobieta cały czas jest w areszcie. Grozi jej do 15 lat więzienia. Dzieci trafiły pod opiekę zastępczą.
Są cały czas na terenie Polski. Sąd Rodzinny w Poznaniu nie zgodził się, by wróciły do Ukrainy, gdzie cały czas trwa wojna. Takie było też stanowisko prokuratury w tej sprawie.