Dwa lata temu podczas nawałnicy zawalił się dach sali przy Zespole Szkół z Oddziałami Sportowymi nr 1 na poznańskim Osiedlu Pod Lipami. Odbudowa ruszyła zimą i miała się skończyć do połowy roku. Prace jednak kilka tygodni temu stanęły.
Opóźnienie oburzyło wiceprzewodniczącego rady rodziców Bernarda Latanowicza.
Dzieci ćwiczą na małej sali gimnastycznej, siedzą w szkole od 7 do 18, bo duża sala gimnastyczna jest cały czas zamknięta. Córka jak ma WF to ćwiczy na pobliskim osiedlowym boisku lub siłowni zewnętrznej. Jak pada deszcz, to rozkładają deski dosłownie dookoła basenu i tam się rozciągają, i to jest ich WF. Przypomnę, że to jest szkoła sportowa
- mówi Bernard Latanowicz.
Dyrektor zespołu szkół Sławomir Anioł jest bezradny. Kiedy jest zła pogoda, dzieci ćwiczą lub grają w tenisa stołowego nawet na szkolnym korytarzu. W placówce uczy się aż 600 uczniów.
Nowy dach hali sportowej i urządzenia monitorujące są już gotowe. Opóźnienie wynika z problemu, którego nie wykryto podczas planowania prac. O szczegółach mówi Paulina Nowicka z Poznańskich Inwestycji Miejskich.
Latem tego roku wykonawcy robót budowlanych zlecone zostały jeszcze prace w obrębie istniejącej posadzki w sali gimnastycznej. Jej stan po katastrofie budowlanej i odbudowie dachu uniemożliwia ułożenie nowej podłogi sportowej oraz korzystanie z tej sali gimnastycznej. Zlecono wykonanie dodatkowej ekspertyzy technicznej, której wyniki wskazały na konieczność wymiany tej posadzki
- mówi Paulina Nowicka.
Trwają ostatnie ustalenia co do kształtu podbudowy pod nową posadzkę. Prace mają zakończyć się do końca roku i dopiero wtedy dzieci będą mogły wrócić na halę. Również wtedy miasto przygotuje kosztorys powykonawczy i otrzyma zwrot pieniędzy z ubezpieczenia.
Za spowodowanie katastrofy budowlanej prokuratura obwinia trzech projektantów. To błędy w projekcie, dotyczące między innymi budowy podtrzymującego dach dźwigara i braku awaryjnego systemu odprowadzania deszczu, doprowadziły do zawalenia dachu.