Mężczyzna jest w kwarantannie domowej. Sołtys Czapur Waldemar Waligórski liczy na skuteczność działań służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo sanitarne.
Mam nadzieję, że sanepid przebada tego pana, bo to by bardzo uspokoiło mieszkańców, gdyby się okazało, że pan jest zdrowy.
Jak już informowaliśmy, chora na koronawirusa kobieta, która leży w szpitalu zakaźnym w Poznaniu to mieszkanka Czapur. Jej stan jest poważny. Wcześniej przetransportowano ją ze Szpitala w Puszczykowie. Badania przeprowadzone w niedzielę przez Sanepid nie dały jednoznacznej odpowiedzi, drugie wczorajsze - już na 100 proc. potwierdziły, że kobieta ma koronawirusa. Zarażona pacjentka nie podróżowała za granicę.
17 osób miało z nią kontakt - teraz są poddane kwarantannie domowej, będą dokładnie przebadane. Kwarantanną objęto także personel medyczny – to kolejnych 18 osób. Oddział wewnętrzny szpitala w Puszczykowie zostanie decyzją wojewódzkiego inspektora sanitarnego zamknięty na 14 dni.
AKTUALIZACJA GODZ. 14.00
Burmistrz Mosiny Przemysław Mieloch mówi, że wszystkie wytypowane osoby, które mogły mieć kontakt z chorą, są pod nadzorem Sanepidu.
To członkowie rodziny oraz osoby, które się kontaktowały z osobą chorą. Sanepid to jest ta najwłaściwsza jednostka, która się tym zajmuje i to bada. Myślę, że niebawem ukaże się komunikat, w którym - mam nadzieję - będzie stwierdzone, że wszyscy inni są zdrowi.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że mąż zarażonej kobiety, który ma 14-dniową kwarantannę, do tej pory nie miał żadnych objawów wskazujących na zakażenie. Zostanie mu jednak pobrana próbka do badań w kierunku koronawirusa, niewykluczone, że jeszcze dziś. Rano w Urzędzie Gminy w Mosinie zebrał się zespół zarządzania kryzysowego, który monitoruje sytuację. Dziś też władze Mosiny zdecydują, czy zamknąć w gminie szkoły i przedszkola w związku zagrożeniem zakażenia wirusem.
AKTUALIZACJA GODZ. 14.40
Chora na koronawirusa kobieta pracowała w poradni psychologicznej dla dzieci i młodzieży na poznańskim Dębcu. Placówka jest od wczoraj zamknięta do odwołania. Oficjalnie z powodów technicznych. Na zamieszczonej przy wejściu informacji jest też napisane, że orzeczenia lekarskie, które miały być odebrane w poniedziałek, zostały rozesłane do pacjentów listownie. Na miejscu nikogo nie ma, nie widać żadnych służb ani prac mających na celu odkażenie obu budynków przychodni.