Wieczorem 28 kwietnia 2008-ego roku Justyna wyszła przed blok i już nie wróciła. Jak się później okazało, oskarżony sms-em wywabił ją z domu i wywiózł do lasu. - Dlaczego chciał się z nią spotkać i dlaczego ją zabił - tego ani w śledztwie ani podczas procesu nie udało się ustalić - ubolewa prokurator.
Sąd nie miał jednak wątpliwości, że oskarżony zabił dziewczynę, mimo, że podczas procesu nie przyznał się do winy. Sąd podkreślał, że działał cynicznie, zacierał ślady i zaplanował swoje działanie. Ojciec Justyny po wyroku mówił, że nawet najsurowsza kara dla oskarżonego, nie zmieni tego, co się stało.
Obrońcy, którzy wskazując na ich zdaniem liczne wątpliwości w sprawie, już zapowiedzieli apelację. Mikołaj K. od ponad trzech lat przebywa w areszcie.