Chłopiec z Ukrainy ratował polską koleżankę przed nadjeżdżającym pociągiem. Sam stracił życie [AKTUALIZACJA]

W jego wystąpieniu dominowały sprawy związane z nadchodzącymi wyborami.
Bez względu na to, co mówi i robi część ukraińskich polityków - będziemy bronić interesu Polski
- przekonywał minister.
"A w naszym interesie jest pomoc dla walczącej Ukrainy i obrona polskiego rolnictwa, dlatego w połowie września rząd zablokuje przywóz do Polski przetworów rolnych z Ukrainy. Bez względu na niewdzięczność części ukraińskich polityków" - mówił Czarnek.
Polityk zachęcał też do udziału w referendum, a pytany o wyborcze plany dotyczące jego resortu zapowiedział, że przedstawi je pod koniec tygodnia. W Turku zaś przypomniał dotychczasowy bilans rządu w tym zakresie.
Wydaliśmy na oświatę znacznie więcej, niż obiecywaliśmy - premier zapowiadał niecałe 2 mld, tymczasem na inwestycje udało się przekazać około 13 mld - jeden z efektów to otwarta w Turku sala sportowa
- mówił Przemysław Czarnek.
Wbrew czarnowidztwu poprzedników - udało się też wygospodarować niemałe kwoty na wsparcie rodzin. 500+, wyprawki szkolne dały Polakom rocznie ponad 6 tys. na dziecko
- wyliczał.
"Różnica między nami a nimi jest jak 6 tys. trzysta (zł) do zera. To trzeba ludziom przypominać. I niech nie liczą na to, że to wszystko będzie utrzymane, bo oni sami mówią, że może trzeba byłoby zamrozić 13 lub 14 emeryturę, żeby zdusić inflację, sami mówią o prywatyzacjach, mówią, że marzą o równym wieku emerytalnym dla kobiet i mężczyzn" - mówił minister.
Nieprawdą jest też to, co ZNP mówi o oświacie - fakty są takie, że mamy 2 tys. wakatów. Przy 700 tys. zatrudnionych nauczycieli, to nie jest żadna zapaść kadrowa. Podobnie płace - to za rządów PiS rosła subwencja i zarobki nauczycieli, a w planach są kolejne podwyżki
- zapewnia minister, zaznaczając, że rząd - podnosząc płace - przekazuje na te podwyżki pieniądze, i że nie ma przeszkód, by do nauczycielskich pensji dokładały się samorządy.