Jak mówi jeden z założycieli Fundacji Fort, Jakub Jasiczak, promieniotwórczości tam nie ma, graffiti jest samowolką, ale w twierdzy faktycznie zalegają hałdy śmieci wyrzucanych przez okolicznych mieszkańców przez ostatnie 30 lat.
Takie 4 miejsca, o których my wiemy i się nie zapuszczamy. Pierwsze jest pod mostem. Wiemy tam o świetlówkach, które były tłuczone i wrzucane, także można podejrzewać, że opary rtęci pewnie jeszcze są. Jedno pomieszczenie jest zasypane różnymi odpadami zmieszanymi, jest w części koszarowej i dwa takie pomieszczenia są w fosie. W jednym jest sporo elektroniki starej, a w jednej, ale tego nie widzieliśmy, bo to wejście jest zamurowane, są na to jakieś dowody, że tam były skóry zwierzęce trzymane i to jest pomieszczenie, które trzeba zdezynfekować.
Przez ostatnie 2 lata Fundacji Fort nie udało się porozumieć z miastem na temat usunięcia odpadów. Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych twierdzi, że nie dostał oficjalnej prośby, ale i tak zobowiązał się do wyczyszczenia terenu.
Fundacja Fort zbiera na środki na remont mostu, toalet i drogi dojazdowej.