Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa 21-latka, kobieta, która kierowała samochodem: nieudzielenia pomocy. Albert wracał ze swoich urodzin, kiedy został pobity i wpadł wprost pod przejeżdżający samochód. W tej chwili jeździ na wózku i wymaga pomocy innych. Prokurator Tomasz Jasiński jest przekonany o winie oskarżonych.
- Pozostawienie go na jezdni przy wiedzy, że nadjeżdża pojazd, nie pozostawia w ocenie oskarżenia wątpliwości, że sprawca co najmniej przewidywał i godził się na skutek w postaci śmierci pokrzywdzonego. Po tym dwukrotnym uderzeniu nie udzielił pomocy pokrzywdzonemu, nie zatrzymał nadjeżdżającego pojazdu tylko odszedł w nieznanym kierunku. Wchodzący w dorosłość Albert już prawdopodobnie do końca życia będzie zmuszony korzystać z pomocy i będzie walczył o powrót do zdrowia - mówi prokurator.
Prokurator chce dla Krzysztofa M. 12 lat więzienia, a dla Marty Sz. - roku i zapłaty 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Pełnomocnik rodziny Alberta zażądał kar sprawiedliwych. Domaga się też, by oskarżeni zapłacili po 100 tysięcy zadośćuczynienia.
Obrońcy oskarżonych wnieśli o uniewinnienie. Twierdzą, że nie ma dowodów na to, że mężczyzna chciał zabić Alberta. Według obrońców, kobieta nie miała świadomości, że przejechała po człowieku leżącym na jezdni.