Stawki na tym 150 kilometrowym odcinku ustala spółka powiązana z rodziną Kulczyków. Będzie to robić jeszcze przez 15 lat - dokładnie do 10 marca 2037 roku, kiedy wygaśnie umowa koncesyjna i kiedy autostrada stanie się państwowa.
Poseł Bartłomiej Wróblewski z Prawa i Sprawiedliwości już cztery lata temu pytał o możliwość renegocjacji umowy. "Sprawa jest trudna" - mówi poznański parlamentarzysta.
To oczywiście konsekwencja błędu, który został popełniony w 1997 roku w czasie rządów SLD-PSL, podpisania niekorzystnej dla Wielkopolan i niekorzystnej dla użytkowników, umowy na budowę autostrad w Wielkopolsce. Pamiętamy, że były to inne czasy, że autostrad w Polsce wówczas nie było, ale warunki tej umowy są niekorzystne dla Wielkopolan i Polaków, bo koszty tego fragmentu autostrady należą do największych w Europie
- mówi Wróblewski.
Treść umowy państwa z prywatną spółką jest tajna.
Od dziś kierowcy aut osobowych za przejazd 150 kilometrów z Nowego Tomyśla do Konina płacą 75 złotych - po 25 złotych za każdy trzech odcinków. To o wiele wyższe stawki niż na państwowych autostradach. Spółka Autostrada Wielkopolska tłumaczy, że rośnie inflacja, a dodatkowo od każdego przejazdu odprowadza podatek VAT, czego nie robi się na państwowych, płatnych odcinkach autostrad.
Może im teraz nadawać szlacheckie herby i tytuły bo to też się dziedziczy.