Miało być w nim zapisane, że 70 proc produktów w sklepach ma być polskiego pochodzenia. Dokumentu nie udało nam się odnaleźć w sejmowych archiwach, więc poprosiliśmy o nie dwa biura poselskie parlamentarzystów Lewicy. Otrzymaliśmy projekt nowelizacji ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych w celu ochrony polskich producentów. Zapisano w nim jedynie, że markety mają oznaczać polskie produkty. Nie ma natomiast mowy o konieczności handlowania nimi.
"To kwestia szczegółów, ale to Lewica wprowadziła ten temat" - powiedziała nam dzisiaj posłanka tej partii Magdalena Biejat.
Temat dostępu do lokalnych produktów w tych sklepach wprowadziła do dyskusji Lewica i takie są fakty. To samo dotyczy wielu innych tematów, jak chociażby kwestii ciepłych posiłków w każdej szkole, dotyczy to kwestii dobrego transportu publicznego, czy równości płac na rynku pracy. Możemy dyskutować o szczegółach, ale trzymajmy się faktów. Mamy na to papiery w postaci 230, leżących w Sejmie. Można je było przyjąć, można je było modyfikować. Z jakiegoś powodu Prawo i Sprawiedliwość przypomina sobie o rozwiązaniach, o które my się domagaliśmy, w kampanii
- mówi Biejat.
Propozycja Prawa i Sprawiedliwości pod nazwą "Lokalna półka" zobowiązuje sklepy wielkopowierzchniowe do tego, by 2/3 sprzedawanych warzyw, owoców, pieczywa, czy produktów mlecznych i mięsnych pochodziła od lokalnych dostawców.