Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska cały czas bada skalę zanieczyszczeń, ale już zapowiedział wniosek o ukaranie do sądu oraz zawiadomienie organów ścigania.
Pięć dni po awarii udało nam się porozmawiać z prezesem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Obornikach. Pierwsza awaria powstała w wyniku nadmiernych opadów na początku maja. Zebrane opady przedostały się z kolektora technicznego do wybudowanego w latach 90. i nieczynnego od kilkunastu lat kolektora.
"W tym samym czasie ktoś zrzucił zbyt zabrudzone ścieki" – opisuje drugą awarię prezes PWiK Oborniki, Tomasz Augustyn.
Zrzut takiego ładunku o dużych przekroczeniach, czyli głównie mówimy o przekroczeniu BZT i ChZT [biochemiczne oraz chemiczne zapotrzebowanie tlenu do utlenienia związków organicznych – red.], powoduje, że jest niewystarczająca ilość produkowanego przez nas tlenu. Nasze urządzenia nie są przygotowane na takie duże ładunki, a z drugiej strony nie powinno być takich dużych zrzutów.
Oczyszczalnia biologiczna wykorzystuje tlen do usuwania ładunku w zebranym ze ścieków osadzie. W dniu wystąpienia awarii udało się zażegnać wypływ ścieków ze starego kolektora. Nadmiar osadu z drugiej awarii cały czas dostawał się jednak do rzeki. Zakład zwiększył stopień odprowadzania osadów z osadników i zmniejszył stopień jego napowietrzania. Wprowadzono też zmiany w procesie odwirowywania nieczystości.
Prezes oczyszczalni zapewnia, że pozostaje w stałym kontakcie z inspektorami WIOŚ. Firma uruchomiła wewnętrzne procedury i wyjaśnia całe zajście. Zaplanowano też działania zapobiegające przeciążeniu zakładu w przyszłości. Spółka wyjaśnia też, skąd wziął się nadmierny zrzut nieczystości, który spowodował drugą awarię. Wiadomo, że taka ilość nie pochodzi z mieszkań, lecz najpewniej z któregoś z zakładów przemysłowych.