MSZ powołuje się na dane Instytutu Pamięci Narodowej i informuje, że ambasador Przyłębski kilkakrotnie przechodził standardową procedurę sprawdzającą, dokonaną przez właściwe służby. Resort dodaje, że nie odpowiada za przeprowadzanie takich procedur i nie zajmuje się kwestiami związanymi z lustracją.
MSZ przekazuje dodatkowo, że nie posiada informacji o tym, iż IPN zaprzeczył autentyczności oświadczenia złożonego przez ambasadora Przyłębskiego. Andrzej Przyłębski został powołany na stanowisko ambasadora Polski w Niemczech w lipcu ubiegłym roku.
Platforma Obywatelska domaga się od rządu informacji w sprawie przeszłości ambasadora Polski w Berlinie. Wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak powiedział w Sejmie, że medialne doniesienia na temat agenturalnej przeszłości ambasadora Andrzeja Przyłębskiego są niepokojące. "Oczekujemy albo natychmiastowego stanowiska premier Beaty Szydło, że to jest nieprawda i że zbieżność imion, nazwisko, dat urodzenia oraz miejscowości jest zupełnie przypadkowa, albo dymisji ambasadora" - mówił Tomasz Siemoniak.
Informacje o tym, że profesor Andrzej Przyłębski może być tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Wolfgang" nie są nowe. Pierwsze publikacje pojawiły się rok temu. Andrzej Przyłębski w jednym z wywiadów dla tygodnika "Do Rzeczy" stanowczo zaprzeczył medialnym doniesieniom. "Kandydując na ambasadora, przeszedłem całą procedurę. Wypełniłem specjalną ankietę, w której było również pytanie o związki z komunistycznymi służbami specjalnymi" - mówi w maju 2016 roku profesor Przyłębski na łamach "Do Rzeczy".
Andrzej Przyłębski przez wiele lat był związany z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
IAR/red