NA ANTENIE: Rozmowy po zachodzie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Autor książki o premierze nie czuje się winny

Publikacja: 10.05.2019 g.16:45  Aktualizacja: 11.05.2019 g.22:32
Poznań
Piotr Gajdziński jest autorem książki "Delfin. Mateusz Morawiecki". Napisał w niej, że premier adoptował dwoje dzieci.
piotr gajdziński - Screen: Telewizja Republika
/ Fot. Screen: Telewizja Republika

Na tabloid i autora książki gromy rzucają dziennikarze, publicyści oraz politycy - zarówno rządzący jak i z opozycji. Komentują, że takich spraw nie powinno się wyciągać, bo dotyczą dzieci i prywatnego życia premiera Morawieckiego. - Nie czuję się winny - powiedział w rozmowie na antenie Radia Poznań Piotr Gajdziński.

- To jest chyba informacja, która się społeczeństwu należy. Mateusz Morawiecki jest dzisiaj jednym z najważniejszych polityków w Polsce, ma ogromne szanse żeby zostać następcą Jarosława Kaczyńskiego. Ludzie, wyborcy mają prawo wiedzieć o wszystkich faktach, które związane są z jego osobą. Zakładając, że nie poinformował o tym nadal swoich dzieci, no to powinien zrobić już dawno - dodawał w rozmowie z nami Gajdziński.

Jak mówił Piotr Gajdziński, z jego informacji wynika, że dzieci Mateusza Morawieckiego wiedzą o tym, że są adoptowane. Autor książki zaznacza, że chciał porozmawiać z premierem, ale jego kancelaria nie odpowiedziała na taką prośbę.

Piotr Gajdziński powiedział też, że Super Express nie dostał książki ani od żadnego z autorów, ani od wydawcy. Autor książki dodał, że informacja o tym, że Mateusz Morawiecki adoptował dzieci jest bardzo pozytywna. - Tak też to jest napisane w książce - zaznaczył Gajdziński.

[ZAPIS ROZMOWY]

Wojciech Chmielewski (Radio Poznań): Czy podanie tej informacji w książce nie jest przekroczeniem bardzo wrażliwej granicy?

Piotr Gajdziński (Autor książki): Nie, nie jest przekroczeniem granicy. Mateusz Morawiecki jest osobą publiczną i po prostu musiał się z tym liczyć. Z moich informacji wynika, i potwierdza to właściciel Super Expressu w dzisiejszym oświadczeniu, że dzieci Morawieckiego wiedziały, że są adoptowane, że w domu mówiło się o tym otwarcie.

Jest pan zaskoczony tym, że gazeta zacytowała fragment pańskiej książki? Czy wiedział pan, że to się ukaże przed premierą książki?

Nie wiedziałem. Super Express nie dostał tej książki od nas – to znaczy ani ode mnie, ani od współautora Jakuba Gajdzińskiego, ani od wydawnictwa.

Jakie stosunki dzisiaj łączą pana z Mateuszem Morawieckim? Czy zamierza pan jakoś przeprosić za to, co się dzieje?

Nie. Zarzut, który jest podnoszony dzisiaj dotyczy tego, że dzieci dowiedziały się o tym z książki. Nie jest to prawdą, bo książki nie ma na rynku. Dzieci mogły się tego dowiedzieć z Super Expressu więc piłka jest po stronie gazety.

Ale i tak za chwilę społeczeństwo dowiedziałoby się o tym z pańskiej książki.

Dowiedziałoby się, ale to nie jest nic zdrożnego. To jest chyba informacja, która się społeczeństwu należy. Mateusz Morawiecki jest dzisiaj jednym z najważniejszych polityków w Polsce, ma ogromne szanse, żeby zostać następcą Jarosława Kaczyńskiego. Ludzie, wyborcy mają prawo wiedzieć o wszystkich faktach, które związane są z jego osobą. Zakładając, że nie poinformował o tym nadal swoich dzieci, no to powinien zrobić już dawno. Mateusz Morawiecki wiedział, że piszę książkę. Prosiłem o rozmowę, ale kancelaria premiera nie raczyła mi odpowiedzieć w żaden sposób.

Czuje się pan usprawiedliwiony i nie ma pan sobie nic do zarzucenia?

Nie czuję się usprawiedliwiony, bo to by znaczyło, że czuję się winny. Nie czuję się winny.

To skąd pana zdaniem ta jednogłośna reakcja mediów, polityków?

W Polsce politycy wypowiadają się na najróżniejsze tematy, nie znając tych tematów. To jeden z takich przykładów. To akurat bardzo pozytywna informacja, że Mateusz Morawiecki zdobył się na coś, na co wielu się nie zdobywa – adoptował dwójkę dzieci. To jest fakt, dla Mateusza Morawieckiego bardzo pozytywny i tak jest to napisane w książce.

Nie wiem, czy widział pan konferencję premiera Morawieckiego. Chyba był zaskoczony, że ta informacja się ukazała…

Wydaje mi się, że to była reakcja na publikację Super Expressu. To gazeta podała tę informację w tonie sensacyjnym. Moja książka jest poważną publikacją o polityku, nie epatuję w niej prywatnymi sprawami premiera, jeśli nie mają bezpośredniego związku z pełnieniem przez niego funkcji szefa rządu.

 

https://radiopoznan.fm/n/xlmoMa