W wojskowym samolocie, który wystartuje z Powidza, jest miejsce na dwie tony darów - mówi szefowa fundacji Justyna Janiec-Palczewska.
Dwie tony czy tona środków opatrunkowych to są olbrzymie ilości. Ostatnio wysyłaliśmy tonę, jeszcze na początku roku, kiedy nikt nie wiedział o tym, co może się wydarzyć i tona środków opatrunkowych została podzielona między cztery szpitale, więc proszę sobie wyobrazić te ilości. Teraz też bardzo liczymy na ofiarność Wielkopolan.
Potrzebne są plastry, bandaże, strzykawki, apteczki pierwszej pomocy, maseczki i rękawiczki, a także mydło, proszki do prania i pieluchy. Podczas wybuchu materiałów wybuchowych w porcie w Bejrucie zniszczone zostały dwa szpitale, naruszone kolejne trzy. Już przed eksplozją w placówkach brakowało podstawowych środków medycznych.
W pomoc już chcą się włączyć poznańskie szkoły, które wcześniej uczestniczyły w akcjach fundacji. Kto nie może przekazać artykułów medycznych i higienicznych, może wpłacić pieniądze na konto organizacji.
Podczas pierwszej zbiórki, zorganizowanej zaraz po wybuchu, darczyńcy przekazali 30 tysięcy złotych. Za 15 tysięcy fundacja kupiła dla 400 libańskich rodzin podstawowe produkty żywnościowe i higieniczne. Za resztę pieniędzy chce wesprzeć kolejne 400.