Impreza w piątkowy wieczór odbyła się z półgodzinnym opóźnieniem i zdaniem policji – z naruszeniem przepisów. Biegacze zebrali się na moście Jordana tuż przed 19.00 i bez żadnej informacji czekali i marzli.
- Trochę zmarzliśmy, mięśnie nam zesztywniały
- mówiły uczestniczki.
Pół godziny po planowanym starcie, ktoś zaczął zaczął śpiewać hymn, ktoś zaczął odliczanie, ktoś krzyknął start i prawie tysięczna grupa uczestników ruszyła, omijając ustawione przed linią startu radiowozy.
Okazuje się, że ostatecznej zgody na start policja nie wydała. Jak czytamy w komunikacie policji - podczas pierwszego przejazdu trasy funkcjonariusze drogówki ujawnili kilka nieprawidłowości, m.in. niekompetencje i zbyt mało pracowników ochrony, błędy w zabezpieczeniu technicznym i brak stanowiska dowodzenia. Organizator biegu wyjaśnił w oświadczeniu, że wszystko zostało poprawione i trzyma się wersji, że zniecierpliwieni biegacze sami ruszyli na trasę.
- Oni dosyć długo czekali na start, marzli pół godziny w takich warunkach i bez naszej komendy wystartowali
- tłumaczy Rafał Gabrysiak, organizator.
Bieg, mimo opóźnienia, przebiegał bez zakłóceń, a policja zapowiada wyciągnięcie konsekwencji.