Ta sprawa zbulwersowała mieszkańców Nowego Tomyśla. Sporo osób widziało, jak policjanci, którzy byli po służbie, wychodzą z rozbitego prywatnego auta i spokojnie odchodzą z miejsca zdarzenia. Kiedy przyjechał radiowóz, pojawił się tam też teść jednego z policjantów, który zapewniał, że to on prowadził samochód.
Policjantów szukano przez całą noc. Przyszli do komendy dopiero na drugi dzień. Jeden z nich zeznał, że to jednak on siedział za kierownicą. Komendant wymierzył im kary dyscyplinarne.
Sprawą policjantów wciąż jednak zajmuje się prokuratura. Kłopoty ma też teść jednego z nich. Może on odpowiadać za składanie fałszywych zeznań.