Zbigniew Czerwiński z Komitetu Zjednoczona Prawica chciałby usunąć PIM.
Poznańskie Inwestycje Miejskie nazywam przepalarnią pieniędzy, według założeń miała być to spółka, która sprawi, że będziemy lepiej pozyskiwać fachowców. Ten model się nie sprawdził, zarządowi płacimy bardzo duże pieniądze
- mówił Zbigniew Czerwiński.
Zbigniew Czerwiński przekonywał, że często budowy dróg wojewódzkich na terenie zabudowanym wychodzą taniej niż realizowane przez PIM.
"Jest przykładem sposobu zarządzania Poznaniem" - powiedział o spółce Łukasz Garczewski z Komitetu Społeczny Poznań.
Czyli rozbicia obowiązków miasta na takie oddzielne księstewka, nad którymi potem nie ma kontroli ze strony obywateli, problematyczne jest wyciągniecie informacji, statusu poszczególnych projektów (...) Trzeba zrobić tak, żeby kontrola urzędu i transparentność informacji, które płyną z tej spółki i innych spółek miejskich do poznaniaków, była znacznie większa
- mówił Łukasz Garczewski.
Urzędujący prezydent i kandydat Koalicji Obywatelskiej, Jacek Jaśkowiak, bronił utworzonej dziesięć lat temu spółki.
Miasto nie powinno tego likwidować, to jedna z ważniejszych spółek w mieście, w ciągu ostatnich lat zrealizowała inwestycje jako inwestor zastępczy o wartości 4 miliardów złotych, to jest bardzo istotne centrum kompetencyjne, które koordynuje tak naprawdę te remonty, które miały miejsce, z gestorami sieci, na przykład Veolią
- mówił Jacek Jaśkowiak.
Jacek Jaśkowiak przekonywał, że dzięki spółce udało się zrealizować większość remontów w planowanych terminach i budżetach.
Według Przemysława Plewińskiego z Trzeciej Drogi, sam pomysł założenia PIM był dobry, ale wykonanie jest złe. Zwrócił też uwagę na kwestię zarobków.
To jest spółka zastępcza, która jest wykonawczą. Gdyby nie ona, to robiłby to Zarząd Dróg Miejskich. W momencie, w którym spółka PIM zarabia pieniądze, to są pieniądze mieszkańców, którzy je wpłacili. Nie mamy sytuacji, gdzie nadzoruje ona zewnętrzne podmioty, tylko znowu spółkę zależną od miasta
- mówił Przemysław Plewiński.
"Potrzebujemy transparentności we wszystkich spółkach miejskich" - podkreślała kandydatka Lewicy Beata Urbańska.
Mówimy o tym, że te spółki powinny być kontrolowane, powinny być transparentne, ale też, że w radach nadzorczych tych spółek powinny zasiadać te osoby, które są ku temu dedykowane, nie może być sytuacji, kiedy w radach nadzorczych spółek zasiadają urzędnicy, którzy po to, żeby mieć dodatkową premię w ramach urzędu miasta, zasiadają w tych spółkach
- mówiła Beata Urbańska.
W radzie nadzorczej PIM zasiadają skarbnik miasta Piotr Husejko i dyrektor Wydziału Organizacyjnego Urzędu Miasta Poznania Wojciech Kasprzak. Wiceprezesem spółki jest Marcin Gołek - asystent prezydenta Jacka Jaśkowiaka, który prowadzi jego kampanię wyborczą.
Nie będzie podwyżki cen biletów - mówili zgodnie podczas radiowej debaty kandydaci na prezydenta Poznania. Goście odpowiadali też na pytanie jak zachęcić kierowców do pracy w MPK, żeby nie było tylu opóźnień, a także czy podnieśliby ceny biletów autobusowych i tramwajowych.
Według Zbigniewa Czerwińskiego z Komitetu Zjednoczonej Prawicy, nie potrzeba zmiany taryfy, ale należy podnieść pensje motorniczych i kierowców.
Kiedyś wystarczało, że była to praca w firmie stabilnej, natomiast ze względu na to, że ona jednak wiąże się z poważnymi obciążeniami, bo jest to forma służby społecznej, czyli pracuje się w soboty i niedziele, w noce i święta, w związku z tym w sposób naturalny trzeba zwiększyć zachętę ekonomiczną
- mówił Czerwiński.
Kandydat Społecznego Poznania Łukasz Garczewski przekonywał, że za braki kadrowe w MPK odpowiada urząd i powinien być z tego rozliczony.
Pan Jaśkowiak za chwilę powie państwu, że 80 procent kursów jest na czas i nie ma się czym martwić, ale z naszych rozmów z poznaniakami wynika jasno, że opóźnienia i wypadające kursy owszem się zdarzają i są dotkliwym problemem dla poznaniaków
- mówił Garczewski.
Zdaniem urzędującego prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka z Koalicji Obywatelskiej, na razie nie ma potrzeby podnoszenia cen biletów.
Wpływy z biletów w skali roku to jest 216 milionów złotych. Koszt transportu to jest w tej chwili około 600 milionów, w związku z tym to jest ta różnica, którą miasto w tej chwili dotuje transport publiczny. Do tego dochodzą jeszcze te rzeczy, które robimy w układzie kolei metropolitalnej
- mówił Jaśkowiak.
Dla kandydującego z Trzeciej Drogi Przemysława Plewińskiego utrzymanie cen biletów jest kluczowe w naprawie komunikacji miejskiej.
I to właśnie z tego powodu, że musimy myśleć o zachęceniu ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej. Tutaj kluczowe będą kwestie związane czy początkowo z audytem inwestycji miejskich, audytem budżetu miasta i koniecznych przesunięć budżetowych właśnie w tym kierunku
- mówił Plewiński.
Beata Urbańska z Nowej Lewicy zapowiedziała podniesienie pensji dla kierowców i wprowadzenie dodatkowych promocji na bilety.
Bezpłatna komunikacja dla dzieci i młodzieży - tak. Bilet mieszkańca, czyli taki, który spowoduje, że mieszkańcy będą mieli tańszą komunikację, 99 złotych dla osób, które tu płacą podatki i 199 złotych to jest siecówka dla osób, które nie płacą podatków w Poznaniu
- mówiła Urbańska.
Wybory samorządowe odbędą się w najbliższą niedzielę 7 kwietnia.