Wczoraj strona Miasta Poznania na Facebooku zapytała poznaniaków o opinię, a ci w komentarzach odpowiadają: "to chamstwo i prostactwo".
Wulgarne rozpoczęcie dyskusji skrytykował jeszcze w trakcie debaty jej uczestnik prof. Jerzy Bralczyk.
Nie tyle mnie nawet razi, że młodzież krzyczy na "W", ale raziło mnie to u pana prezydenta dzisiaj, który zacytował to z pełną świadomością i dezynwolturą, nawet ze smakiem wypowiadając całe to słowo, którego ja jednak bym się wypowiedzieć nie ośmielił. Starsi przejmują te zwyczaje, bo może tak właśnie trzeba, bo może to jest jakiś krzyk rozpaczy - ja znam wiele krzyków rozpaczy, które wcale nie wymagają akurat wulgarności.
To nie pierwsza sytuacja związana z wprowadzaniem wulgaryzmów do przestrzeni publicznej w Poznaniu. W 2017 roku ówczesna żona prezydenta Poznania Joanna Jaśkowiak przeklinała publicznie na placu Wolności.
Opisywaliśmy także niedawno współpracującą z miastem instytucję kultury oraz stowarzyszenie, które publicznie pokazywały wulgarne hasła na swoich witrynach.