W sprawie jest 14 poszkodowanych. Jedna kobieta - według śledczych - została przez oskarżonego zgwałcona. O wyłączenie jawności rozprawy - ze względu na charakter sprawy i dobro pokrzywdzonych - wniosła prokurator.
Na sali rozpraw był tylko sąd, prokurator, oskarżony z obrońcą i kolejno wzywani świadkowie. Ponad pół godziny wyjaśniał oskarżony. "Składał krótkie wyjaśnienia" - mówi jego obrońca mecenas Agnieszka Perlińska.
Ani obrońca ani prokurator po wyjściu z sali nie chcieli ujawnić, czy oskarżony w sądzie przyznał się do winy. W śledztwie utrzymywał, że jest niewinny, a młode kobiety zaczepiał, by nawiązać znajomość. Prokuratura ustaliła, że - pod pretekstem badań antropologicznych - zwabiał studentki do odosobnionego pomieszczenia i nakłaniał do rozbierania się. Pokrzywdzone prawdopodobnie nie będą wzywane do sądu. "Jest 14 osób pokrzywdzonych. Zgodnie z procedurą, co do zasady nie powinno się ponownie przesłuchiwać pokrzywdzonych" - mówi prokurator Magdalena Kęsy-Pietrus.
Sąd na pierwszej rozprawie przesłuchał pięcioro świadków - czworo uczelnianych pracowników i kobietę, która sprzątała w Collegium Maius. Widziała oskarżonego, który chodził po korytarzu, nie miała z nim kontaktu. Jej zdaniem nie pasował do tego miejsca, był sportowo ubrany, miał kitkę. "Może na artystyczny uniwerek, by pasował" - mówiła kobieta. Kolejna rozprawa w piątek.