Dziś oskarżony nie pojawił się na sali sądowej. Według prokuratury mężczyzna wiedział, że nie wywiąże się z umów, a mimo to podjął się budowy. Część mieszkańców występuje w procesie w roli oskarżycieli posiłkowych:
- Straciliśmy mieszkania, straciliśmy to, na co bardzo długo niektórzy pracowali, zostaliśmy oszukani. Byliśmy nieświadomi tego, że on już najprawdopodobniej, takie są nasze przemyślenia, z myślą taką już zaczynał tę budowę, że ona się nie dokończy.
- Osiedle miało być oddane do użytku maksymalnie w grudniu 2018 roku. No niestety, tak się nie stało, deweloper nas zwodził, przekładał terminy, budowa pustoszała, ponieważ nie płacił podwykonawcom.
- Czujemy się bardzo pokrzywdzeni w ten sposób, że musieliśmy ogromne pieniądze dołożyć na to, żebyśmy my własnymi rączkami dokończyli tę budowę
- mówili poszkodowani.
Sprawa liczy kilkadziesiąt tomów akt. Prokurator Maciej Leki przez kilkanaście minut odczytywał skrócony akt oskarżenia. Podkreślał na wstępie, że nieobecność oskarżonego jest jego prawem, ale moralny osąd należy pozostawić stronom.
Sąd odczytał wyjaśnienia oskarżonego. Wynika z nich, że deweloper Sebastian O. nie przyznaje się do winy. Sprawa jest bardzo skomplikowana. Do przesłuchania jest kilkudziesięciu świadków. Terminy rozpraw już zostały wyznaczone do listopada.