Po potężnym ciosie otwartą dłonią w twarz słynny Waluś trafił do szpitala - jest w stanie krytycznym.
"Sprawdzamy, czy podczas tej imprezy doszło do ciężkiego narażenia utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu" - mówi rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, Małgorzata Dziewońska.
Zabezpieczany jest monitoring z klubu P1, zabezpieczany jest też nagranie od dyspozytora pogotowia ratunkowego. Ma to bardzo istotne znaczenie, kiedy karetka do rannego została wezwana. Jesteśmy też w kontakcie z organizatorami tej gali. Zobowiązali się oni do dostarczenia dokumentacji tej imprezy
- wyjaśnia Małgorzata Dziewońska.
Prokuratura zbada też legalność organizowania tego typu wydarzeń oraz zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom. Wątpliwości śledczych budzą informacje, że zawodnik z Gniezna, zanim trafił do szpitala, pół godziny czekał na karetkę, bo na miejscu zdarzenia nie było zabezpieczenia medycznego. Te informacje organizatorzy dementowali, twierdząc, że początkowo Walczak miał odzyskać przytomność, a ambulans wezwano dopiero po kolejnym omdleniu.
Gala Punch Down polega na tym, że zawodnicy stają po przeciwnych końcach stołu i wymierzają sobie nawzajem ciosy otwartą dłonią. Zwycięzca piątkowej gali zainkasował około 50 tys. zł.