Plac Wolności był obstawiony policjantami, ale funkcjonariusze z daleka przyglądali się manifestacji. W jednym przypadku nieskutecznie próbowali zachęcić uczestników nielegalnego zgromadzenia do założenia masek, ale ci odmówili odczytując rozporządzenie rządu.
- Nie stosuje się w przypadku osoby, które nie mogą zakrywać ust z powodu stanu zdrowia. Okazanie orzeczenia lub zaświadczenie w tym zakresie nie jest wymagane - mówił protestujący do policjantki. - Czyli oświadcza pan w tej chwili... - pytała policjantka. - Ja nic nie oświadczam, ja pani przeczytałem rozporządzenie - przerywał jej mężczyzna. - Ja jestem palaczem od 20 lat i źle mi się oddycha - mówiła inna z protestujących kobiet, która nie miała maseczki.
Manifestujący dwukrotnie odśpiewali hymn. Tłum skandował hasła: "j***ć PiS", "precz z kaczorem dyktatorem", "konstytucja" czy "wolne wybory". W trakcie manifestacji zaprezentowano taczkę, na której była żółta maskotka przypominająca kaczora. "Polski rząd nie liczy się z obywatelem. Telewizja nami manipuluje" - mówił przemawiający na Placu Wolności.
- Nie władzy PiS, bo im trzeba powiedzieć stanowcze nie - mówił mężczyzna. W tym momencie tłum zacząć wydawać dźwięk: "au, au, au, au". Przemawiający dodawał, że "okres pandemii w Polsce pokazał prawdziwe oblicze władzy, ustawy pisane pod stołem, podpisywane przez prezydenta Dudę, prezydenta który nie jest naszym prezydentem". Na co inny mężczyzna odpowiedział: "Jaśkowiak jest najlepszy, tylko Jaśkowiak".
W trakcie zgromadzenia niektórzy uczestnicy nie zachowywali dystansu dwóch metrów. O komentarz poprosiliśmy rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji. Młodszy inspektor Andrzej Borowiak stwierdził, że nie ma nic do przekazania.
Dopytywany, dlaczego policja była na Placu Wolności stwierdził, że były to normalne działania. - Nie zostałem poinformowany przez sztab, żeby cokolwiek istotnego się działo, żeby można było komentować - stwierdził rzecznik policji.
"Każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów" - komentuje dzisiejszą manifestację na poznańskim Placu Wolności poseł Bartłomiej Wróblewski z PiS.
"Zadziwiające jest to, że zorganizowano takie zgromadzenie, kiedy mamy stan epidemii" - mówi poseł Wróblewski. Poseł PiS rozumie zachowanie funkcjonariuszy.
Interwencja policji zostałaby odczytana jako próba włączania się w dyskusję polityczną. Policja pewnie miała podstawy, żeby interweniować, bo jest zakaz zgromadzeń, a w tym zgromadzeniu wzięło udział 200, 300 czy 400 osób, a więc już znaczna liczba osób, to niebezpieczeństwo było moim zdaniem realne, ale jakoś rozumiem wstrzemięźliwość policji w tej sytuacji, jeśli chodzi o organizatorów, to jest to nieodpowiedzialne zachowanie.
Komentując protest poseł Bartłomiej Wróblewski nawiązał również do wyborów. - Skoro te osoby uważają, że nie ma nic niestosownego, żeby się gromadzić, to może jest to sygnał, że opozycja także uważa, że wybory powinny się odbyć - mówi parlamentarzysta PiS.
Macie moze 3 miesiące wegetacji.
Brawo! PREZYDENT ANARCHII SPOŁECZNEJ. Elementy totalnej antydemokracji i zametu spolecznego gorą.???