Najgorzej było na 10 piętrze w mieszkaniu pani Agnieszki.
- Zaczęło pękać, z żyrandola lecieć woda. Jak zebrało się tego więcej na sufit podwieszany, to pękł on na pół. Łapałem wodę, która leciała z lampy. To wszystko się oberwało i spadło mi na głowę. Tu była masa wody. Po kostki miałam wody, na boso już chodziłam - mówią pani Agnieszka i pan Tomasz.
Mieszkańcy wieżowca ciągle walczą ze skutkami burzy. W budynku czuć wilgoć, na korytarzach stoi woda, a lokatorzy próbują wysuszyć mieszkania. Do poniedziałku nie będą działały windy, które wyłączono w związku z zalaniem kabli elektrycznych. Powódź w wieżowcu najprawdopodobniej spowodowała niedrożna rura spustowa.