O tej sprawie było głośno w całej Polsce. Psa z zaklejonymi tylnymi łapkami, znalazł w lesie przypadkowy przechodzeń i powiadomił schronisko dla zwierząt. Okazało się, ze suczka została wcześniej zabrana z innego schroniska do adopcji przez rodzinę z Grabowa nad Prosną. Dowodem na to były dokumenty i zdjęcia.
Suczka jednak nie spodobała się 27-latkowi, który według ustaleń śledczych porzucił ją w lesie z przywiązaną do drzewa smyczą.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Powiedział przed sądem, że nigdy w życiu nie skrzywdził żadnego zwierzęcia.
- Biga - bo tak wabi się suczka - była w kiepskim stanie - mówiła tuż przed procesem kierownik schroniska dla zwierząt w Ostrowie Agnieszka Nowicka.
27-latkowi grożą dwa lata więzienia.