Lech Raczak podkreśla, że nikogo tym spektaklem nie chciał obrazić. Komitet Ochrony przed Sektami doniósł na reżysera do prokuratury. Raczak mówi, że "Spisek smoleński" to spektakl o wyznawcach i propagatorach teorii spiskowych a nie ofiarach i ich rodzinach. - Bohaterami przedstawienia są ci, którzy wierzą w spisek - wyjaśnia.
Reżyser nie ma jednak wątpliwości - wersje mówiące o zamachu stały się już mitem i na zawsze wpisały się w historię. - Są na świecie miliony ludzi, którzy są przekonani, że nigdy nie było lądowania na Księżycu, że to filmowa podróbka Amerykanów. Sądzę, że jeszcze za 200 lat w historii Polski, w kwestii katastrofy smoleńskiej, będą pojawiały się pytania - powiedział. (cała rozmowa poniżej)
Spektakl jest jednym z sześciu, na które Lech Raczak ze swoim Trzecim Teatrem dostał 800 tys. złotych dofinansowania z miejskiego budżetu. Pozostałe przedstawienia mają powstać w ciągu trzech lat.
Więcej na ten temat w dziale "Kultura"