Lokale wyborcze były otwarte od 7:00 do 21:00. Wynik głosowania będzie wiążący, jeżeli do urn pójdzie co najmniej 30% wyborców, czyli ponad 10 tys. osób. Pod wnioskiem o przeprowadzenie tego głosowania podpisało się ponad 5 tysięcy mieszkańców.
Jako bezpośredni powód zamiaru odwołania władz miasta inicjatorzy referendum podali odpublicznienie kolejnych placówek oświatowych wbrew woli rodziców. Mają jednak całą listę zarzutów wobec burmistrza, a radnym zarzucają ślepe posłuszeństwo włodarzowi miasta. Burmistrz Adam Pawlicki z zarzutami się nie zgadza, a radni zapewniają, że zawsze głosują zgodnie z własnym sumieniem.
Głosowanie przebiegło spokojnie. Z rozmów z głosującymi wynika, że ci którzy wzięli udział w referendum, raczej opowiadali się za odwołaniem rady i burmistrza. A że już sam udział w głosowaniu mógł być głosem przeciwko obecnym władzom, do lokali nie wybierali się zwolennicy tychże władz.
Obwodowe komisje przez cały dzień unikały odpowiedzi na pytanie o frekwencje. Pozostały więc obserwacje tych, którzy głosowali. - Bardzo mało ludzi przyszło na referendum, na liście referendalnej było bardzo mało podpisów - powiedziała nam jedna z mieszkanek Jarocina.
Także z innych nieoficjalnych źródeł dowiadujemy się, że frekwencja była poniżej 30%, zatem referendum będzie nieważne.
Rafał Regulski/int