Działania będą dwutorowe. Po pierwsze - chcemy dotrzeć do konsumentów - mówi Michał Górnik z pow. kolskiego.
Będą blokowane markety, na pewno ruszymy z akcją informacyjną, żeby konsumenci zrozumieli, co trafia do nich na talerze, ale będzie to też inna forma
- mówi Michał Górnik.
Inne formy protestu to uprzykrzanie życia politykom - jeśli w najbliższym czasie nie dojdzie do rozmów - rolnicy wybiorą się do stolicy z przyczepami i beczkowozami - zapowiada Maciej Małolepszy z pow. tureckiego.
Cała Polska wjedzie do was do Warszawy. Narobimy wam tam bałaganu i smrodu, tam więc - panie Kołodziejczak i panie drugi minister - nie zapominajcie dla kogo wy jesteście
- mówi Maciej Małolepszy.
My chcemy spokojnie wykonywać swoją pracę - mówi startujący w zawodzie rolnika Dominik.
Miejmy nadzieję, że oni nie chcą nas wykończyć, my chcemy się dogadać, chcemy produkować dobrą żywność, dlatego nie godzimy się na te wszystkie rzeczy, które chcą do nas wprowadzić. Ale nie widzimy na razie chęci. Chcemy usłyszeć konkrety, czy poczynili jakieś ruchy. Na razie nie zrobili nic
- mówi młody rolnik.
A dziś w powiecie kolskim, krążąc na drogach dojazdowych do A2 rolnicy zablokowali zjazd z Autostrady w Dąbiu, policja kierowała podróżnych na węzeł w Kole. Już dziś wiadomo, że 20 lutego czekają nas kolejne manifestacje. Przeciwko napływowi ukraińskiego zboża i rygorom unijnego Zielonego Ładu protesty odbędą się w Koninie i w Turku.