W Poznaniu ruszył w poniedziałek proces Tomasza Kałużego. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiada jeszcze dwóch przedsiębiorców i były wrzesiński komornik.
Jak mówiła dziś prokurator Monika Rutkowska, burmistrz usiłował za pośrednictwem dwóch innych osób udzielić korzyści majątkowej funkcjonariuszowi Wielkopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego w związku z prowadzoną przez niego kontrolą.
Celem było zakończenie postępowania informacją o braku nieprawidłowości, przy czym do udzielenia wskazanej korzyści majątkowej ostatecznie nie doszło z uwagi na nieprzekazanie pieniędzy przez osoby w tym pośredniczące. Drugi czyn dotyczy tego, że 12 kwietnia 2018 roku we Wrześni za pośrednictwem oskarżonych zażądał od ustalonej osoby korzyści majątkowej w kwocie 200 tysięcy złotych
- wyjaśnia prokurator.
W pierwszej sprawie miało chodzić o łapówkę w wysokości 50 tysięcy złotych. Drugi zarzut jest związany z planowaną budową biogazowni we Wrześni na działce, której dzierżawę gminne Wodociągi wypowiedziały inwestorowi. Propozycja korupcyjna miała - zdaniem prokuratury - dotyczyć cofnięcia tej decyzji.
W zeznaniach złożonych w śledztwie burmistrz powiedział, że umowa dzierżawy zostały wypowiedziana z powodu ważnej przyczyny gospodarczej, bo inwestor chciał wykorzystywać w biogazowni odpady pozwierzęce, a nie - jak wcześniej zapowiadał - suche odpady z gminnej oczyszczalni ścieków.
Obrońcy burmistrza złożyli dziś wniosek, by burmistrz mógł złożyć wyjaśnienia na końcu i odnieść się do zeznań dwóch współoskarżonych, którzy - w ocenie obrony - go pomawiają. Sąd się na to nie zgodził.
Przed burmistrzem sąd wysłuchał dwóch oskarżonych, z których jeden przyznał się do winy. Na kolejnej rozprawie wyjaśnienia złoży ostatni.
Burmistrz w sądzie nie chciał rozmawiać z dzienikarzami o postawionych mu zarzutach.