Sekretarz Maciej Piechowiak, jak sam kiedyś mówił, pewnego dnia dowiedział się, że jeden z opozycyjnych radnych nie jest już na stałe zameldowany na terenie gminy Lwówek. A jeśli to prawda, nie może być radnym. Na nic zdały się zapewnienia radnego Mariusza Jarońskiego, że ten i owszem, mieszka w pewnej wiosce koło Lwówka. Sekretarz chwycił za aparat fotograficzny, ruszył tropem radnego i wytropił go w Nowym Tomyślu.
Na domofonie w jednym z bloków znalazł nazwisko radnego. Jego samochód na parkingu. Urzędnik wykonał serię zdjęć. Radny poczuł się dotknięty tą inwigilacją i pożalił się prokuraturze. Ta uznała jednak, że sekretarz gminy Lwówek prawa nie złamał.