W sierpniu ubiegłego Sąd Rejonowy skazał Piotra B. na rok więzienia w zawieszeniu. Uznał, że oskarżony uporczywie nękał mieszkańców wilii. Wskutek jego działań - żyli bez wody, prądu i w poczuciu strachu - mówił wtedy sąd.
Od wyroku odwołali i pokrzywdzeni i oskarżony. Jego obrońca Tomasz Przybecki przekonywał, że nie można w tej sprawie mówić o stalkingu.
- W moim przekonaniu postępowanie nie pozwala na ustalenie, aby oskarżony dopuścił się jakichkolwiek czynów, które określić można mianem stalkingu - dodał pełnomocnik oskarżonego.
- To mogą być nie tylko niechciane telefony, maile, SMS-y, ale również inne zachowania. Ustawodawca tego w żaden sposób nie ograniczył. Okazało się, że życie napisało scenariusz, który na pewno ustawodawcy nie przyszedłby do głowy, a mianowicie tego rodzaju zachowania, polegające na utrudnianiu zamieszkiwania drugiej osobie we własnym lokalu - wymieniała pełnomocnik pokrzywdzonych Agnieszka Rybak-Starczak.
Oskarżony przekonywał sąd, że sam w tej sprawie czuje się pokrzywdzony. Wyrok poznamy za dwa tygodnie.