Ze względów bezpieczeństwa skok wykonała w tzw. tandemie - w jednej uprzęży z instruktorem spadochronowym. Przed skokiem została dokładnie poinstruowana z jaką będzie spadać prędkością, kiedy otworzy się spadochron.
Dla bezpieczeństwa trzeba było zdradzić pewną niespodziankę, że do pary skoczków podleci trzeci z bukietem kwiatów. Chodziło o to, by starsza pani się nie przestraszyła człowieka w czarnym kombinezonie. Jubilatka przyjmowała instrukcje z uśmiechem i dość rozluźniona. Może dlatego, że skakała ze spadochronem w młodości w Zielonej Górze, gdzie mieszkała. Od tamtego czasu nie było okazji do powtórzenia skoków. Teraz - marzenia się spełniły. Jak mówiła "znów bujała w obłokach".