Policja i prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci mężczyzny, który wszedł do środka i spadł z wysokości kilku metrów. Strażacy zgłoszenie o wypadku dostali wczoraj chwilę po osiemnastej. - Gdy dojechaliśmy na miejsce, było tam już pogotowie i policja - mówi kpt. Krzysztof Gruszczyński ze straży pożarnej w Turku.
Strażacy tylko zabezpieczali miejsce wypadku, a gdy policja i prokurator zakończyli działania wyciągnęli ciało mężczyzny na zewnątrz.
Z informacji podawanych przez stronę iturek.net wynika, że z mężczyzną od dłuższego czasu nie było kontaktu telefonicznego. Jego szef pojechał na miejsce, a kiedy go znalazł, próbował mu pomóc. Ostatecznie lekarz stwierdził zgon mężczyzny.