Jeden z organizatorów manifestacji Marcin Staniewski powiedział, że trzeba zapewnić bezpieczeństwo potencjalnym ofiarom przemocy:
- Najbardziej boimy się zmiany podejścia do zgłaszania przypadków przemocy. Jeżeli to będzie po trzecim razie zakładana niebieska karta, czy po drugim przypadku przemocy - warto pamiętać, że każde uderzenie, każda przemoc może zakończyć się śmiercią. Nie ma zgody, w XXI wieku, w centralnej Europie, w UE, żebyśmy się cofali i przyjmowali standardy, które w ogóle nie powinny mieć miejsca. Nie ma co dawać szansy osobom, które dopuszczają się przemocy. Gdyby rząd dbał o bezpieczeństwo rodzin to nie chciałby wypowiadać tej konwencji - dodaje Marcin Staniewski.
W jego ocenie po takim kroku będzie możliwe podchodzenie "na miękko" do przemocy.
Z argumentami manifestujących nie zgadza się poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. Przypomina, że to z inicjatywy PiS-u została przyjęta ustawa zapobiegająca przemocy domowej:
- Tych regulacji nie przyjęła ani Platforma Obywatelska, ani SLD. Więc zarzut, że PiS nie troszczy się o bezpieczeństwo rodziny jest nieprawdziwy. Bardzo łatwo jest pokazać, że jest odwrotnie, że to Zjednoczona Prawica walczy z negatywnymi zjawiskami, jak przemoc domowa, a przez wiele lat realnie nic w tej sprawie nie było robione, kiedy rządziła lewica, czy liberałowie.- mówi poseł Wróblewski.
Organizatorzy manifestacjizapowiadają kolejne takie akcje w Poznaniu, dopóki - jak powiedzieli - nie będą mieć pewności, że nie będzie zakusów wypowiedzenia Konwencji Antyprzemocowej.