Kobietę obciążają między innymi zeznania jej koleżanki, która kiedy przyjechała do domu oskarżonych, zaczęła reanimować Zuzię i sama wezwała pogotowie. Prokurator Magdalena Machyńska przytoczyła dziś rozmowę świadka z oskarżoną.
W trakcie tej rozmowy zaczęła mi się chwalić, że dziecko przestaje oddychać. Ona jak mi to mówiła, to ja to rozumiałam i odczuwałam jako takie jej chwalenie się. Przez telefon nic więcej nie mówiła. Powiedziałam jej, że ma wezwać pogotowie, odpowiedziała: dobra, na razie wzywać nie będę, zobaczymy, co będzie później
- cytowała prokurator.
29-letnia Joanna B. nie przyznała się dziś do winy. W śledztwie obwiniała 30-letniego partnera. Twierdziła, że mógł zrobić krzywdę Zuzi pod wpływem narkotyków. Dziś wycofała się z tych zeznań.
To było pod wpływem emocji, że ja go oskarżyłam. Dziś nie podtrzymuję tych wyjaśnień, bo nie wiem, co się wydarzyło. Wtedy to było pod wpływem emocji to wskazanie. Ja bym nigdy nie zabiła moich dzieci. Ja je kocham, były dla mnie najważniejsze na świecie
- mówiła Joanna B.
Zuzia była trzecim dzieckiem Joanny B. Oskarżony Rafał Z. także nie przyznaje się do winy. Jego obrońca już zapowiedziała, że będzie wnosić o uniewinnienie.
1,5-miesięczna Zuzia zmarła w listopadzie 2021 roku od ciosu lub ciosów zadanych w głowę. Miała złamane kości czaszki. Bezpośrednią przyczyną śmierci był rozległy krwiak. Oboje oskarżeni cały czas są w areszcie, grozi im nawet dożywocie.